Dżin

Dżin wyleciał z niewielkiej lampy, która została potarta przez wieśniaka.
Wzbił się w powietrze, żeby zaprezentować całą postać.
Taki lot to nieodłączna część wylatywania z lampy. Każdy dżin, bez wyjątku, ma swoją, przez lata wypracowaną, oryginalną pokazówkę. Można śmiało powiedzieć, że to taki dżinowy znak rozpoznawczy.
Wyprężył zarośniętą klatę, dumnie uniósł głowę do góry, przeczesał palcami bujną czuprynę i zatoczył koło w powietrzu.
Duch z lampy miał długie pekaesy, włosy zaczesane w wielką czarną falę oraz cieniutki wąsik podobny do tego, jakie mają aktorzy z teatrów dla dorosłych.
Zbliżył się do wieśniaka i oznajmił, że może spełnić tylko dwa życzenia.
Jaśko, podrapał się po przepoconej łysinie, zmarszczył brwi i zaczął intensywnie myśleć.
- Jak to, przecież w legendach... - zaczął chłop.
- Jak to? Srak to - huknął dżin.
- Mogę spełnić tylko dwa twoje życzenia - kontynuował spokojniejszym głosem. - Nie dalej jak wczoraj, spełniłem cztery życzenia pięknej niewieście, a teraz, jakoś to muszę wyrównać. Padło na ciebie, nic nie poradzę.
- Cztery życzenia? - zamyślił się Jaśko i zaczął coś liczyć na placach.
- No dobra, nie udawaj inteligenta, tylko powiedz czego sobie życzysz.
- Yyyyy... Hmmm – wyjęczał, a po chwili popatrzył na dżina. - Muszę pomyśleć.
Duch groźnie rycząc wzbił się w powietrze. Zaraz potem z prędkością godną spadającej gwiazdy, runął w dół i znalazł się przed nosem wieśniaka.
- Jak to pomyśleć? - powiedział najspokojniej jak potrafił.
- Jak to? Srak to - odparł bezczelnie mężczyzna. - Myślałem, że z tą lampą to taka bujda. Nie miałem pomyślanych żadnych życzeń.
Dżina zagotowało. Niestety nic nie mógł zrobić osobie, która potarła lampę, bo
stawała się ona jego panem, przynajmniej do czasu wypowiedzenia ostatniego życzenia.
- No to może inaczej - rzekł bardzo pojednawczo. - Czego byś sobie życzył, ale tak najbardziej. Mogę spełnić, każde twoje życzenie.
- Na przykład takie, żeby być zdrowym...? - zapytał chłop i zamyślił się.
Postać z lampy nie lubiła zasypiać gruszek w popiele. Pstryknęła głośno palcami.
- No to jesteś już zdrowy. Jakie jest drugie życzenie?
- Ale jak to? Ja tylko tak przykładowo powiedziałem - wymamrotał zdenerwowanym głosem Jaśko.
- Jak to? Srak to - dodał bezczelnie. - Życzenie, to życzenie.
- Ale mi szło o to, żeby być zawsze zdrowym.
Dżin znowu pstryknął palcami.
- No to będziesz – powiedział, wzbijając się w powietrze. - Dziękujemy za uwagę i zapraszamy ponownie.

Duch uniósł się w powietrze, zaliczył pokazówkę i schował się do lampy.
Wieśniak... No cóż. Był zdrowy...
A lampa, spadając z wysokości, trafiła chłopa w głowę i zmarnowała jego dwa życzenia.

Wróżka Zębuszka

Tak naprawdę to nie wiadomo, jak zeszło na temat rozmów o ładnych zębach, ale jakoś zeszło.
Filady przyznała się, że kiedyś nosiła coś na zębach. Aparatura nazywała się poprawiaczem zgryzu i miała na celu wyrównać jej ząbki i wyładnieć uśmiech.
Black i Espidi, zaciekawieni tematem, podpytywali o to, czy jest zadowolona z efektów.
Filady bez wahania odparła, że tak.

I wtedy się zaczęło, a tak naprawdę to zaczęło się kilka dni temu, kiedy to Tree, podczas nieobecności Filady opowiadała, jak to ona nosiła poprawiacz zgryzu przez dwa lata, cztery miesiące i siedem dni.
Wróżka Zębuszka wzięła za ten zabieg kupę kasy, a i tak po jakimś czasie zęby Tree wróciły na swoje miejsce.
Na dodatek co jakiś czas Tree musiała wybierać się do Zębuszki na okresowe podkręcanie poprawiacza. Jeżeli wierzyć jej słowom, a raczej nie ma podstaw, aby nie wierzyć, to było to dla niej strasznie bolesne doświadczenie. I z tego, co mówiła, to wydała fortunę na mikstury przeciwbólowe.

Bogatsi o tę wiedzę magik Sfery i ciemnowłosa wróżka nie mogli wyjść z podziwu, że Filady jest zadowolona z efektów, których tak naprawdę nie widać.

- Naprawdę jesteś zadowolona? - dopytywał się gnom.
- No tak - odpowiedziała wróżka niepewnym głosem.
- Ja tu czegoś nie rozumiem - dodała Black.
- Zapłaciłaś za to kupę kasy - mówiła dalej wróżka. - Nosiłaś to na zębach prawie dwa lata. Cyklicznie sprawiali ci ból, podkręcając poprawiacz. A po kilku latach od ściągnięcia twoje zęby i tak wróciły na swoje pierwotne miejsce. I próbujesz nam powiedzieć, że jesteś z tego zadowolona?
- No, ja... - Filady zaniemówiła.

Black i Espidi też zaniemówili i powrócili do swoich zajęć.
I tylko kątem oka widzieli, jak wróżka sięga do szuflady w swoim biurku, wyciąga z niego małe zwierciadełko i zaczyna się do niego szczerzyć.
Jakiś czas oglądała swoje zęby, potem troszkę posmutniała, a potem było widać, jak wzbiera w niej gniew i złość.
Gwałtownie sięgnęła po swoje magiczne lusterko i wyszeptała: "Wróżka Zębuszka".
Po chwili ciszy lusterko się odezwało.
- Tu Wróżka Zębuszka - powiedział ciepły kobiecy głos z lusterka. - Piękny uśmiech, równe zęby. Tanio, bezboleśnie i z trwałym efektem.
- Spierdalaj! - powiedziała Filady.