Podróże do wolności

Maya kochała podróże. Zwłaszcza finansowane przez Instytut. A wszystkie były. W zasadzie cel podróży nie miał znaczenia. Najważniejsze było to, aby nieobecność w Instytucie trwała jak najdłużej. Wtedy wróżka szóstego szczebla czuła się naprawdę wolna. Niezależna od obowiązków, odpowiedzialności, zadań oraz wszystkiego tego, czego nie lubiła, a co wiązało się z pracą.
W podróży jej psychika zmieniała się nie do poznania. Wolność uderzała do głowy, jak woda sodowa z delikatną cytrynową nutą. Z wyniosłej, oschłej, władczej i bezkompromisowej Mai Flame, zmieniała się w szukającą okazji do uciech cielesnych kobietę.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że z wierzchu naprawdę mogła się podobać i niejednokrotnie przykuwała uwagę płci przeciwnej, bez względu na gatunek i wiek samca.
Instytut Magii już nie raz trząsł się w powałach pod naporem plotek i relacji naocznych świadków, którzy twierdzili, że widzieli ją w niedwuznacznych sytuacjach z mężczyznami lub innymi istotami z różnych wymiarów.

Każda wyprawa była nowym wyzwaniem, okazją do ciekawej znajomości i szansą na zdobycie nowych doświadczeń. A wszystkie bez wyjątku, były pretekstem do pokazania swojej prawdziwej natury.
I Maya pokazywała ją. Mając nadzieje, że nikt się o tym nie dowie.

Niestety nadzieja nigdy nie lubiła wróżki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz