Algi

Każda wróżka, podczas swoich urodzin otrzymuje awatara; zwierzątko lub roślinę, dzięki któremu pozyskuje energię oraz rozwija swoje niezwykłe zdolności.
Wraz ze śmiercią chowańca, moc wróżki maleje, a jej rozwój magiczny staje się bardzo ograniczony.
Maya otrzymała algi.
Wbrew pozorom są one bardzo potężne. Dzięki temu, że żyją w wodzie, wspierają magię związaną z tym żywiołem. A co ważniejsze, są one prawie wieczne (odradzają się w swoim środowisku), a to, najbardziej pożądana cecha awatara.


Algi Mai, stały w jej komnacie, na stole. Od czasu do czasu, dokarmiała je rodzynkami, których miała pełno w szufladzie.
Obowiązek dolewania wody do naczynia, spadł na Water. Była najmłodszą wróżką i to z reguły jej się obrywało, jak tylko rośliny podsychały.
Pewnego dnia, wróżka szóstego szczebla wpadła do pokoju jak burzowa chmura. Pieprznęła drzwiami, tak, że tynk posypał się z sufitu.
- Jasny szlag mnie tu zaraz trafi! - krzyczała i gestykulowała przy tym z szybkością nie mniejszą, niż przeciętny dyrygent. - Do jutra mam wymyślić nowe zaklęcia.
Przeszła kilka kroków i zasiadła na swoim miejscu.
- Przecież ja nad jednym pracuje tydzień. Nosz kurwa mać! - Podniosła rękę, zwinęła ją w pięść, po czym z całej siły uderzyła w blat stołu.
W jednej chwili wszystko, co znajdowało się na biurku podskoczyło do góry. Księga, zatoczyła pół obrotu w tył, spadając na podłogę.
Naczynie z algami też podskoczyło. Obróciło się w powietrzu i uderzyło o kant biurka.
Na szczęście nie rozbiło się.
Niestety, fart nie trwał długo, bo w następnym ułamku sekundy z wielkim hukiem, upadło na podłogę roztrzaskując się na milion pięćset tysięcy kawałków.
Woda z algami chlusnęła na wszystkie strony. Rozlała po całej podłodze, zalewając przy tym księgę czarów.
Wróżki siódmego szczebla, otworzyły usta, ale z przerażenia, nie były w stanie wydusić żadnego słowa.
Maya zbladła, poczerwieniała, a potem złapała się za głowę.
- O bogowie… Co ja narobiłam…? - Schyliła się i nabrała troszkę brudnej wody w ręce. - Moja magia przepadła... Co ja mam teraz zrobić? Co robić?
- Water. Tree. Nic nie widziałyście, nic się nie stało. - Popatrzyła na wróżki.
- Jeżeli, to wyjdzie poza te drzwi, to jestem skończona. – Spojrzała groźnie na dziewczyny.
- A wy będziecie skończone razem ze mną – dodała lodowatym głosem.
Jej spojrzenie, było tak przeszywające i zimne, że aż ciarki przeszły wróżkom po plecach.
- Tree. Wyczaruj takie samo naczynie i wodę tak samo mętną , jak tu była wcześniej.
- A ty… – popatrzyła na drugą. - Ogarnij ten burdel, bo się ruszyć przez, to szkło nie mogę.
Wróżki posłusznie wykonały polecenia. Już po chwili komnata wyglądała, tak jak zawsze.

Jedyną różnicą był brak alg i wielka, magiczna pustka w oczach Mai.
Pustka, która nigdy już nie miała się wypełnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz