Strach przed podróżą

Maya wybierała się w bardzo długą podróż. Musiała koniecznie odpocząć od obowiązków, natłoku spraw oraz całego swojego zespołu.
Oczywiście wróżki też bardzo się z tego cieszyły i z niecierpliwością czekały na takie momenty, bo wtedy w ich komnatach panował ład i spokój.
Najjaśniejsza wyjeżdżała do swojego stryja, który miał wielką posiadłość w dalekim kraju i lubił rozpieszczać swoją bratanicę. A ona, jak nikt inny, lubiła być rozpieszczana.

Pomimo tego, że kochała wszelkie wojaże, to perspektywa kilkudniowej jazdy w karecie nie napawała optymizmem, tym razem budziła strach i niepewność.
Już na kilka dni przed wyjazdem rozchorowała się z nerwów i nawet nie miała siły pojawić się w Instytucie. Jej dolegliwość bardzo szybko została nazwana przez podwładne gorączką stryjeczną.
Co noc miała koszmary, w których widziała tak przerażające sytuacje, że budziła się zlana potem, a później nie mogła już zasnąć.
Najgorszy był jeden, w którym widziała siebie jadącą w karecie...

...powóz, ciągnięty przez cztery konie, pędził przez las po ubitym trakcie. Wiatr wpadał do wnętrza i rozwiewał włosy wróżki. Przez okienka w drzwiczkach widać było przesuwające się szybko sylwetki drzew oraz krzewów, między którymi, od czasu do czasu, można było zauważyć ciepłe promienie zachodzącego słońca, leniwie przedzierające się przez korony drzew.
Razem z Mayą w karecie podróżowało trzech mężczyzn. Każdy z nich był przystojny, młody i elegancko ubrany. Wszyscy mieli w sobie to coś, co wróżka lubiła najbardziej. Dzikie spojrzenie w oczach.
Zawsze marzyła o takich dobrze zbudowanych, pachnących samcach. Jej popuszczone wodze fantazji, niczym się nie ograniczały i potrafiły wygenerować takie sytuacje, które mogłyby przyprawić o gęsią skórkę, nawet doświadczone kurtyzany. Nie inaczej miało być tym razem.
Jednak coś nie dawało Mai spokoju.
Towarzysze podróży, ku jej zaskoczeniu, w ogóle nie zwracali na nią uwagi. Cały czas rozmawiali ze sobą w jakimś dziwnym języku, którego nie rozumiała.
Próbowała nawiązać kontakt wzrokowy wpatrując się przez chwilę w każdego z nich. Ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. Wymownie poprawiała włosy i trzepotała rzęsami. Bez efektów. Zaczęła się już wiercić i denerwować, bo świadomość tego, że może nie przyciągać wzroku płci przeciwnej napawała ją strachem. Ręce czarodziejki drżały. Poczuła, że zaraz odejdzie od zmysłów, jeżeli któryś nie spojrzy.
W akcie desperacji postanowiła rozpiąć kilka guziczków w skórzanym gorsecie.
Drżące dłonie powoli podniosły się, zbliżyły do biustu i poczuły gołą skórę.
Wróżka była już naga. Wcześniej, zbyt zajęta obserwowaniem przystojnych panów, nie zwróciła na to uwagi.
Ogarnęło ją przerażenie i gniew, który musiał gdzieś znaleźć ujście. Gwałtownie wstała z siedzenia. Zaczęła krzyczeć, płakać i kląć.
To też nie zrobiło najmniejszego wrażenia na towarzyszach podróży.
Świadomość kobiety nie mogła znieść tego, że jej nagie ciało, ani na chwilę, nie przyciągnęło wzroku trzech mężczyzn. Myśli kłębiły się w głowie jak burzowe chmury, z których lada moment miały posypać się błyskawice. I posypały się...

Obudziła się krzycząc, cała zlana potem. Tej nocy już nie mogła zasnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz