Water i woda

W drugiej komnacie było dość głośno. Wróżki i magik zwykli rozmawiać o sprawach bardzo istotnych, ale nie przepadali za tym. Dlatego często, dla zwyczajnego rozluźnienia i ucieczki od obowiązków, dyskutowali o sprawach małej wagi magicznej, a ogromnej wagi plotkarsko-społecznej. I właśnie w trakcie takiej rozmowy, drzwi do komnaty otworzyły się i stanęła w nich Water.
Była najmłodszą wróżką w zespole. Miała kasztanowe loki oraz uśmiech, który nigdy nie znikał z twarzy. Ale nie taki zwykły milutki, tylko iście diabelski uśmieszek.

Już od niepamiętnych czasów cały zespół korzystał z umiejętności Water, która potrafiła wyczarować krystalicznie czystą wodę. Wróżka niechętnie to robiła, ale pod naciskiem całego ZEZa, a w zasadzie obsady z drugiej komnaty, zawsze dawała się namówić. Niejednokrotnie zdarzało się też zawezwać ją tylko po to, aby magicznie naczerpała wody, co doprowadzało ją do szewskiej pasji.
Mimo wszystko Water lubiła to robić, bo to był idealny pretekst żeby przyjść do chomiczówki, tam atmosfera zawsze była o niebo lżejsza niż w grocie solnej, w której rezydowała Maya.
Najczęściej wzywał ją gnom, korzystając z różnych forteli i kłamstw. I zawsze, jak tylko pojawiała się w komnacie (zawezwana, czy też z własnej woli) nie mógł się powstrzymać od tego, aby jej dopiec.

- Co tu u was tak głośno? – zapytała figlarnie i stanęła w drzwiach naśladując pozę przełożonej. - Mam wam zaraz znaleźć jakąś robotę?
- Mamy wodę – powiedział złośliwie Espidi.
- Świnia – odparła najmłodsza wróżka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz