Szybkie nawrócenie

Drzwi do chomiczówki były otwarte. Wróżki często tak robiły, zwłaszcza kiedy kończyło im się świeże powietrze.

Chomiczówka to druga, obok groty solnej, komnata wróżek z Zespołu Eliksirów i Zaklęć. Jej nazwa wzięła się od smrodu, jaki tam panował z samego rana, a który nasilał się po deszczu. Woda podczas ulewy przeciekała przez nieszczelne okiennice i spływała po parapecie, zalewając drewnianą podłogę. A ta podczas wysychania wydzielała nieprzyjemną woń, która do złudzenia przypominała zapach niedomytego chomika.

W komnacie panowała cisza. Magik Sfery był zajęty dłubaniem w swojej księdze, a Tree pochłonęło czytanie artykułów na temat nowych sposobów tworzenia zaklęć.
Nagle cisza została brutalnie przerwana przez głośne pukanie do drzwi.
- Witam – powiedział wysoki człowiek i wszedł do środka.
- A witamy Hetmana – odpowiedział Espidi. – Zabłądziłeś?
- Hahaha! – roześmiał się. – Nie, ale przechodziłem i zobaczyłem, że chyba macie dzisiaj drzwi otwarte.
- My zawsze mamy – wyjaśniła Tree. – Wietrzymy się.
Gość wszedł do komnaty i usiadł na jednym z krzeseł, które stało niedaleko wejścia. Zaraz za nim do komnaty wleciał malutki świetlik. Zatoczył kilka okręgów pod sufitem, podleciał do siedzącego człowieka i usiadł na jego ramieniu.
- Co tam u was? – zapytał. – Macie dużo pracy?
- Zawsze mamy – odpowiedziała wróżka.
- Chodzą słuchy, że wasza przełożona gdzieś wyjechała?
- Wybrała się w podróż, bo musiała od nas odpocząć – dodała ironicznie.
Gnom uśmiechnął się pod nosem i odwrócił w stronę drzwi.
- A swoją drogą, to Maya jest całkiem ładniutka – rzekł Hetman nieświadomy tego, że właśnie włożył kij do mrowiska.
- Co!?! Ta kwadratowa gęba ci się podoba? – Tree o mało nie spadła z krzesła.
- Ładną ma buźkę, figura też niczego sobie – dodał niepewnym głosem. – Wydaje mi się, że może się podobać.
- Kwestia gustu – odparł gnom. – Ale faktycznie niektórym może.
Tree popatrzyła na magika. W jej oczach pojawiły się iskry. Maleńki świetlik nerwowo poderwał się z ramienia i zaczął latać po całej komnacie.
- Kompletnie nie wiem, co może się w niej podobać.
- Tree – zaczął spokojnie Espidi. – My patrzymy na nią przez pryzmat tego, jaka jest dla nas, i dostrzegamy tylko wady, ale komuś, kto jej nie zna, może się podobać. Hetman ma rację. Jej figura jest prawie idealna, twarz, co prawda mało owalna, ale pomimo wszystko potrafi się zaprezentować.
- A widzieliście kiedyś jej paznokcie? A wiecie, że chodzi w tych samych szatach tygodniami… A poza tym to dla ciebie za wysokie progi. – Wróżka nie odpuszczała.
- Ale ja nic od niej nie chcę. Stwierdziłem tylko, że jest ładna – odparł zmieszany gość.
- Może, ale jeżeli już, to tylko z wierzchu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz